 |
Płocki Klub Fantastyki Elgalh'ai Mały ruch? Zapraszamy na www.facebook.com/elgalh/
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Double_K
evul chef
Dołączył: 09 Cze 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:03, 10 Cze 2012 Temat postu: kącik krytyki i warsztaty pisarskie dla chętnych |
|
|
Czołem
Co wy na to aby założyć taki kącik?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Dragon_Warrior
God Emperor
Dołączył: 25 Lut 2006
Posty: 8790
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:59, 10 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
w huraoptymistycznym założeniu cały dział miał być czymś takim ale jak widać leży i zarasta mchem - więc bardzo chętnie. Proponujesz jakieś zasady? system motywacji?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Double_K
evul chef
Dołączył: 09 Cze 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 19:03, 10 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Mam na razie dwa
Jedną z propozycji są cotygodniowe spotkania
W czasie tych spotkań zainteresowani rozwojem swojego warsztatu pisarskiego mogliby zadawać mi pytania w tej materii. Gdyby znaleźli się bardziej chętni organizowałabym im nawet coś w rodzaju pokazów slajdowych ( o ile moja przyjaciółka pożyczałaby mi rzutnika na te 3-4 godzinki).
Na takich spotkaniach i nie tylko brałabym do oceny twórczość chętnych osób i mówiła czy to dobre czy jeszcze wypadałoby nad tym popracować tudzież pomagała w innych, pisarskich problemach
Zajmuję się wszystkimi wytworami pisarskimi więc czy to wiersz, czy opowiadanie, czy powieść czy co tam innego - zapraszam.
Tu na forum fajnie by było zrobić sekcje, podzielić to wszystko na
1. opowiadania
2. opowiastki
3. poezję / teksty piosenek etc.
4. powieści
5. sekcję konkursową
bo na razie mamy mały chaos
Na zakończenie do wszystkich piszących
Nie ważne czy robicie to do szuflady, dla przyjaciół czy może chcecie zostać zawodowcami Jeśli poczuliście, że to jest właśnie to co sprawia wam przyjemność nie bójcie się podzielić tym z innymi podzielenie się swoją pasją czy może maleńkim zainteresowaniem może otworzyć wam kolejną furtkę na świat, który jest na prawdę super
Ja dzielę się swoimi na blogu i pożyczam zeszyty w których są moje młodzieńcze rękopisy i czuję się super gdy ludzie mówią mi co mam z tym zrobić aby było jeszcze lepsze tudzież, że było niesamowite i chcą jeszcze
To na prawdę fajna sprawa.
Żeby nie być gołosłownym zostawię wam tutaj kawałek mojej dotychczas najpopularniejszej powiastki długodystansowej pt. Pani Pandemonium.
Może się na początek wydać za ciężka dla niegotowych odbiorców ale zachęcam do powrotu do lektury
PANI PANDEMONIUM
1.
Usłyszała go, zanim jeszcze zdołał przemknąć, niezauważony przez strażników, korytarzem aby móc w końcu stanąć u jej drzwi.
Zachowywał się przy tym rzecz jasna niczym nieustraszony książę z bajki w lśniącej zbroi, co przybył pod wieżę w której od lat mieszkała uwięziona, biedna, czekająca na swojego rycerza księżniczka, czyli mówiąc w skrócie – ona.
Z małym tylko zastrzeżeniem, że to nie była bajka, on – księciem, a ona – w wieży.
Szedł szybkim acz miękkim krokiem, a to oznaczało, że nie miał w planach oswabadzać jej z „więzienia” w którym tkwiła.
Wręcz przeciwnie.
Swoimi zachciankami, pragnął dopisać do jej i tak dożywotniego już wyroku, kilka dodatkowych lat. Rzecz jasna, za „złe sprawowanie”.
Dlatego też nawet nie drgnęła, gdy papierowe drzwi zaszeleściły cicho i do środka wszedł ubrany jedynie w lekkie spodnie od piżamy mężczyzna.
Nie musiała na niego patrzeć by wiedzieć jak wygląda. Wystarczył jej do tego niezwykle wyczulony węch, słuch oraz dobra pamięć.
Biały - bo tak nazywał się tajemniczy, nocny gość - był wysokim, kilkusetletnim wampirem płci męskiej, który wcale na swoje lata nie wyglądał, chociaż posiadał już długie, obecnie rozpuszczone, srebrzyste włosy, kocie oczy oraz bladą, jak na umarlaka przystało, cerę. Samo ciało też nie prezentowało się najgorzej. Wieki ćwiczeń sprawiły, że mięśnie miał ładnie zarysowane ale i twarde jak stal. Wielu młodziaków mogło mu ich pozazdrościć.
Pachniał mydłem, ziołowym szamponem i pożądaniem.
Musiał też, dopiero co wyjść z łaźni, bo wciąż jeszcze biło od niego ciepło, którego normalnie, z racji bycia sztywniakiem, mu brakowało.
- Sile… - Biały przemknął bezszelestnie pokój i wspiął się na łóżko, które jęknęło cicho pod jego ciężarem – Śpisz?
- Już nie… – warknęła niezbyt przyjemnym tonem dziewczyna, nie zmieniając jednocześnie pozycji – Czego chcesz?
- Przyszedłem się z tobą zobaczyć… - zamruczał jej do ucha.
Sile skrzywiła się mimowolnie.
- Całe dnie mnie widujesz – burknęła- Mało ci?
- Tak.
- No to, żeby zobaczyć więcej, musisz wykupić abonament u Eiri – sarknęła naciągając prześcieradło bardziej na głowę.
Biały stłumił parsknięcie.
- A co jeśli już wykupiłem?
Zadrżała.
- Odbiornik może nie łapać fal… - odparła znacznie łagodniejszym tonem, klnąc przy tym na siebie w głębi ducha.
Zaczynała powoli tracić swój zimny spokój oraz upór, a to zbyt dobrze nie wróżyło.
- Odbiornik zawsze można nastroić – rzucił zaczepnie, przesuwając jednocześnie dłonią po jej biodrze.
- Jestem starym modelem.
- A ja dobry w te klocki – sparował.
- Jak na moje to najlepszy jesteś w partaczeniu, nie naprawianiu – skwitowała jego słowa kwaśno.
- Skoro partaczę wszystko, to czemu, gdy biorę cię całą, jęczysz i pomrukujesz z zadowolenia? – spytał.
Sile z trudem stłumiła kolejne przekleństwo.
- Żeby cię szlag… - warknęła odrzucając prześcieradło do boku i siadając gwałtownie na łóżku. Miała już serdecznie dość całej tej zabawy.
Biały uśmiechnął się.
- Wyglądasz pięknie, gdy się wściekasz…
- Pieprz się! – fuknęła gniewnie.
Sięgnął dłonią do spodni.
- Czy to rozkaz, wasza książęca mość? – zamruczał gładząc się po całkiem sporej już wypukłości.
Mimowolnie przełknęła ślinę.
Przez całą tą głupią grę słów nie dość, że zrobiła mu dobrze to na dodatek podkręciła i siebie. Co gorsza, musiała mieć to wypisane na twarzy, bo niespodziewanie przysunął się do niej bliżej i zaczął bez słowa całować.
- Dobry Boże… - jęknęła, gdy oderwał na moment swoje usta.
- Czyżbym trącił właściwą strunę? – Biały mimowolnie się uśmiechnął.
- Żeby tylko jedną… - westchnęła, ocierając się przy tym o niego niczym niewypieszczona kotka.
- Jeśli chcesz więcej, musisz wykupić abonament, księżniczko… - szepnął jej do ucha.
- Nie muszę niczego kupować – odparła oblizując usta i muskając paznokciami jego wciąż rosnącą męskość – Twoim psim zadaniem jest dać mi wszystko bez żadnego pytania…
- A jeśli nie zechcę?
Znowu podrażniła jego erogenne punkty.
- Zechcesz.
Zadrżał.
Ciśnienie zaczynało być nie do zniesienia.
- No nie wiem… - mruknął, próbując niezdarnie zamaskować swoje emocje.
Sile zachichotała cicho i w ułamku znalazła się za nim.
- Jesteś tak głupi czy po prostu lubisz się ze mną drażnić, co Biały? – spytała przyciskając do jego pleców swoje obnażone piersi – Stoisz na krawędzi. Czuję to…
- Sile… - poruszył się niespokojnie, ale nie pozwoliła mu na więcej.
- Ciii – szepnęła mu do ucha i zasłoniła jedną z dłoni oczy.
- Co ty…robisz? – spytał gdy druga jej ręka zanurkowała w jego spodniach.
- To, do czego mnie doprowadziłeś… – odparła nie przestając go pieścić.
Jęknął głucho.
- Przestań… - wychrypiał.
- Za późno, Biały… - mruknęła przesuwając językiem po jego szyi, w okolicy ucha – Już po tobie…
Mężczyzna zadrżał i wyprężył się.
- Nie wytrzymam dłużej…Sile…
Dziewczyna bez słowa zsunęła z siebie resztę koszulki nocnej po czym dosiadła go, niby konia.
- Si…le…
- Zamknij się… - mruknęła nie przestając przy tym poruszać się w górę i dół – Psujesz mi całą zabawę…
- Zabawę…?
- Mhm… - sapnęła.
- Bawisz… się mną…?
W odpowiedzi zacisnęła tylko mocniej mięśnie i wygięła plecy.
Jej oddech zaczynał się rwać, zaś policzki niespodziewanie oblał rumieniec.
Zaczynała szczytować, a on jedyne co mógł w tym momencie zrobić, to patrzeć na jej rozkołysane biodra, falujące piersi oraz kaskadę ognisto – rudych, które opadały dziewczynie na plecy oraz ramiona.
Oczy miała zamknięte.
Najwyraźniej nie chciała aby ujrzał jej wewnętrznego demona, który w takich chwilach lubił uwalniać się ze swoich łańcuchów i przejmować kontrolę.
- Sile! – jęknął - Zaraz…
Nie dokończył.
Po prostu wybuchł.
Księżniczka znieruchomiała.
Wiedział jednak, że i ona doszła, bo każdy jej mięsień drgał teraz nieznacznie.
- Sile? – spytał, gdy ochłonął nieco.
- Czego? – mruknęła zsuwając się z niego.
- Dlaczego to zrobiłaś?
- Co takiego zrobiłam?
- Nie udawaj głupiej… - Biały wsparł się na łokciach.
- Chodzi ci o to, że cię przeleciałam? – spytała otwarcie.
- Dlaczego?
- A dlaczego nie? – odparowała.
- Chciałaś mnie ukarać, za to przychodzenie do ciebie?
- Nie.
- To czemu?
Sile odruchowo poczochrała swoje włosy.
- Ależ jesteś upierdliwy… - westchnęła zsuwając się z łóżka i kierując swoje kroki w stronę porzuconych na ratanowym fotelu ubrań – Po prostu znudziło mi się być grzeczną, uległą dziwką, gotową jęczeć, mruczeć i dochodzić na każde twoje skinienie…
Biały uniósł brwi w geście skrajnego zaszokowania.
- Przy okazji, chciałam ci pokazać jak wygląda TWÓJ seks ze mną – naciągnęła majtki oraz sportowy stanik – I co? Przyjemny widok?
- Nie nazwałbym tego w ten sposób…
Księżniczka mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem.
- No to już wiesz jak czułam się po każdej nocy z tobą… - rzuciła jednak poważnie.
- Touche… - mrukną po czym spytał – Dokąd idziesz? Łaźni?
- Nie. Do ogrodu – odparła ubierając pospiesznie strój jaki zwykle nosiła na co dzień do ćwiczeń.
- W środku nocy?! Po co? – zdziwił się - A zresztą do diabła z tym…. Przecież masz areszt domowy i nie możesz bez strażnika opuszczać swojego pokoju!
- Idę do ogrodu, bo już nie zasnę.
- Mogę cię uśpić…
- Nie dasz rady – burknęła zaciskając pas przy hakamie – Zresztą nie można z tobą wytrzymać w nocy. Strasznie chrapiesz.
Biały spłonął rumieńcem.
- To trzeba szturchać.
- To nie działa. Raz nawet złamałam ci żebro, a ty dalej swoje robiłeś… – mruknęła pod nosem.
Wampir nie skomentował.
Sile przyjęła to jako koniec dyskusji i bez zastanowienia skierowała swoje kroki ku drzwiom.
- Zostań… Jeśli wyjdziesz Eiri cię ukarze - powiedział, ale ona tylko zimno spojrzała na niego przez ramię.
- Dobranoc Biały – rzuciła bez emocji i wyszła.
2.
Noc była niezwykle ciepła.
W przesyconym kwitnącymi wiśniami powietrzu czuło się nadchodzące lato. Bezchmurne niebo rozświetlały, niby w dzień, tysiące gwiazd oraz księżyc w pełni.
Piękna noc… pomyślała gdy w jej długie włosy, niespodziewanie wplątała się lekka, kojąca bryza, zaś uśpione wcześniej świerszcze, zaczęły grać swoje ciche, odprężające melodie.
Sile przemierzyła bezszelestnie ogród i usiadła wygodnie pod rosnącą w centrum kwitnącą wiśnią.
To było jej ulubione miejsce.
Zawsze, kiedy była zła, zrozpaczona, zniechęcona, a nawet skrajnie wyczerpana lub obolała po najróżniejszych testach czy ćwiczeniach, przychodziła tu, pod to stare drzewo i najpierw, jakby próbowała kogoś wypatrzeć zadzierała w górę głowę, a potem, zwijała się w kłębek chowała tym samym w jej cieniu by choć na moment „zniknąć” wszystkim z oczu.
Nie wiedzieć czemu, to miejsce, miało swoją własną „magię” która nie tylko ją przyciągała ale i sprawiała, że wszelkie zmęczenie, troski oraz smutki znikały jakby zaczarowane.
Czasem nawet odnosiła wrażenie, że cała znajdująca się w ogrodzie przyroda, przytula ją do swojej piersi niczym matka, po czym kołysze, aż wszystko w końcu cichnie.
Dziewczyna przymknęła na moment oczy, zasłuchana w koncert świerszczy. Prawdopodobnie zasnęłaby nawet przy tej muzyce matki natury, gdyby nie cichy szelest, który niespodziewanie rozległ się gdzieś w oddali.
Sile otworzyła oczy i spojrzała na zbliżającą się ku niej postać.
Był to średniego wzrostu mężczyzna o krótko ostrzyżonych, szpakowatych już czarnych włosach i głęboko osadzonych, srebrnych oczach. Miał miłą twarz, przeoraną niestety głębokimi bliznami oraz zmarszczkami. Wydawał się być stary i zmęczony życiem chociaż nie miał jeszcze skończonych pięćdziesięciu lat. Ubrany był w tradycyjną, czarną hakamę, rdzawą bluzę od kimona oraz zori. Przy boku nosił starą, wysłużoną katanę.
- Sile… - mężczyzna zwrócił się do niej miłym acz chropowatym głosem – Co ty tutaj robisz o tej porze?
- Siedzę, nie widać? – mruknęła nie zmieniając pozycji.
Mężczyzna przewrócił oczami.
- Wiesz dobrze o co mi chodzi…
- Wiem, ale nie zmienia to faktu tego co tu robię. Siedzę sobie. Koniec. Kropka.
- Może inaczej to ujmę… - mężczyzna skrzyżował ręce na piersiach – Czemu, do ciężkiej cholery, siedzisz jak gdyby nigdy nic, w centrum ogrodu, chociaż nie powinno cię tu w ogóle być?
- To proste - nie mogłam spać.
Brwi mężczyzny zawędrowały w górę w geście zdziwienia.
- Nie mogłaś spać? – spytał z niedowierzaniem – Myślałem, że…
- Źle myślałeś – przerwała mu w pół słowa – Zresztą powiedz mi w jaki sposób miałabym zasnąć, skoro jeden taki debil rzęzi mi w czasie snu do ucha niczym zdychająca żyrafa?
Mężczyzna z trudem pohamował napad śmiechu.
- Aż taki jest kiepski?
- Nawet nie pytaj… - mruknęła – Czasem zadaję sobie pytanie, za jakie grzechy muszę go tolerować…
- Może po prostu dostałaś go w gratisie?
Dziewczyna skrzywiła się paskudnie.
- To było niesmaczne – burknęła.
- Wiem, ale pewnych rzeczy nie da się ot tak wyjaśnić.
- Podejrzewam, że można. Wystarczy zapytać właściwą osobę – Sile przymknęła porozumiewawczo jedno oko.
- A co jeśli ta „właściwa osoba” nie odpowie?
- Uznam milczenie za swego rodzaju zgodę na wszystko.
- Nie za pochopny wniosek?
- Dochodzę do wniosku, że skoro ktoś nie chce mi czegoś powiedzieć to oznacza, że coś ukrywa – westchnęła zrezygnowana.
- A jak sam nie wie?
- To wtedy mówi o tym, nie milczy.
Mężczyzna westchnął i w zamyśleniu popatrzył na drzewo.
- Dlaczego akurat ogród? – spytał niespodziewanie, jakby do siebie.
- Co masz na myśli?
- Czemu przyszłaś do ogrodu zamiast wezwać kogoś ze służby?
Sile westchnęła.
- Już zapomniałeś? To drzewo… - dotknęła pieszczotliwie starego, wystającego korzenia – zawsze było moim schronieniem przed wszelkim złem, którego doświadczałam…
- Może i zapomniałem – mężczyzna skłamał – Byłaś wtedy jeszcze małym dzieckiem…
- Teraz mówisz jakbyś był moim dziadkiem nie ojcem – mruknęła.
- A co, jeśli tak się czuję?
Usta Sile wykrzywił gorzki uśmiech, ale i nie odezwała się słowem.
Ten temat był śliski jak karp, którego ktoś próbował wyłowić z sadzawki.
- Powinnaś już wracać do siebie, Sile – powiedział w końcu mężczyzna – Za parę minut strażnicy będą się zmieniać. Wpadniesz w kłopoty jeśli cię tu znajdą…
- To nic nowego – wzruszyła ramionami.
- Nawet jeśli, to nie sądzę abyś miała ochotę na kolejne dwa tygodnie w lochach pod rezydencją…
Sile wzdrygnęła się.
Nie miała.
Już sam fakt przebywania w tym dusznym, bezwietrznym miejscu przez dwa tygodnie bez jedzenia, wody oraz możliwości kąpieli przyprawiał ją o dreszcze. Nie wspominając rzecz jasna o niezliczonych testach, faszerowaniu czym popadnie i gwałcie ze strony częstokroć pijanych strażników, którzy zamiast jej pilnować woleli się z nią zabawiać aż do utraty tchu.
- Masz rację, tato – mruknęła podnosząc się z ziemi – Pozwól w takim razie, że udam się na spoczynek.
- Idź.
- Dobranoc tato.
- Dobranoc… Sile.
3.
Za oknami padał gęsty śnieg.
Otulony grubą, białą pierzyną ogród spał cicho, nie niepokojony przez kogokolwiek.
Było zimno i wietrznie, więc nic dziwnego, że mieszkańcy rezydencji woleli sennie kiwać się przy domowych ogniskach oraz piecach zamiast niepotrzebnie marznąć na zewnątrz.
- Kurogane! – białowłosa dziewczynka potrząsnęła ramieniem, siedzącego przy niskim stoliku czarnowłosego młodzieńca o dużych, purpurowych oczach.
Chłopak zamknął książkę.
- Co się dzieje, Yuki? – spytał łagodnie.
- Nudzi mi się! – zajęczała cicho dziewczynka, wyginając w podkówkę swoje lilowe usteczka.
- Nudzi…? – zdziwił się chłopak – A co z puzzlami, które dałem ci jakiś czas temu?
- Już je skończyłam – mruknęła, wskazując kompletny obrazek – Poza tym, nie jest to zbyt ciekawe zajęcie…
- Nie? Myślałem, że lubisz puzzle…
Dziewczynka potrząsnęła głową.
- To jest fajne, ale do czasu - westchnęła pakując mu się w ramiona – Jak za długo nad nimi siedzisz to zaczynasz mieć tego dość.
- Skoro nie chcesz bawić się puzzlami, to na co masz ochotę?
- Chcę wyjść do ogrodu – powiedziała – Tyłek już mnie zaczyna boleć od siedzenia na podłodze…
- Przykro mi, mała – Kurogane pokiwał smętnie głową – Nadal masz szlaban. Jeszcze nie wyzdrowiałaś na tyle, żeby wychodzić na dwór.
- Nawet na pięć minut?
- Nawet na pięć minut – odparł twardo chłopak.
- Ale mi się nudzi! – dziewczynka przybrała zrozpaczone oblicze.
- Widzę i słyszę – skwitował kwaśno chłopak, po czym zaproponował – Może poczytasz sobie jakąś książkę?
- Nie chcę – Yuki wydęła usteczka, wyraźnie niezadowolona – Głowa mnie boli…
Kurogane dotknął jej czoła.
- Bo masz jeszcze gorączkę – powiedział wstając z miejsca – Powinnaś się położyć.
- Nie… - zamarudziła dziewczynka.
- Yuki…
Dziewczynka pokręciła głową.
- A jeśli ja się z tobą położę i poczytam ci na dobranoc?
- Przecież jeszcze nie ma nocy…
- Ale założę się o zapas moich żelków, że z tą temperaturą to do rana będziesz spała jak zabita – mruknął podnosząc ją z podłogi i kładąc na swoim łóżku – To co? Czytamy i śpimy?
Dość niechętnie dała mu się przebrać w za dużą podkoszulkę, spodenki oraz owinąć szczelnie kołdrą.
- Chcesz bajkę czy jakąś opowieść? – spytał podchodząc do uginającego się od książek regału.
- Chcę się przytulić – bąknęła.
Chłopak z uśmiechem położył się obok dziewczynki i przygarnął do siebie.
- Lepiej?
Kiwnęła głową.
Kurogane, mimo szczupłej postury był niesamowicie ciepły i pachniał lasem oraz latem w pełni.
Było wśród nich coś jeszcze, ale nie potrafiła tego jednoznacznie określić. Wiedziała za to jedno – ten zapach przyciągał ją niczym magnes, sprawiając jednocześnie, że czuła się w jego ramionach niezwykle bezpieczna i kochana ponad wszystko.
- Kurogane… - zamruczała cicho.
- Co tam, księżniczko?
- Już nic… Dobranoc…
- Dobranoc, kochanie…
4.
Sile otworzyła gwałtownie oczy i zaklęła siarczyście, gdy jasne światło poranka poraziło ją niespodziewanie. Książka, którą do niedawna jeszcze trzymała na kolanach razem z kocem, spadła głucho na podłogę.
Co to było? pomyślała, opierając z powrotem głowę na ręku. Ta wizja…
Niby od lat miewała dziwaczne sny, jednak stanowiły one niewielki skutek uboczny testów, które na niej przeprowadzano.
Tym razem było inaczej.
Nikt jej niczym nie nafaszerował, co gorsza - zobaczyła coś, co przypominało jakiś wyrwany z kontekstu film, na który patrzyła gdzieś zza pleców tego dziwnego, białowłosego dziecka. Niby nie było to nic szczególnego – ot zwykły widok na pokój, książki, chłopaka i ogród.
Sile zamarła.
Ogród.
Tak…
Ogród wydawał się jej niezwykle znajomy. Może nie dokładnie ten sam, ale zbliżony wyglądem do tego, otaczającego całą rezydencję.
Jakby sprzed lat… pomyślała mimowolnie.
Na raz jednak, z zamyślenia wyrwał ją szelest odsuwanych drzwi.
W progu stała teraz jedna ze służących z tacą w jednej ręce i ubraniami w drugiej.
- Dzień dobry, wasza książęca mość – przywitała ją życzliwie i weszła głębiej.
- Witaj Min – kiwnęła ciemnowłosej dziewczynie głową.
- Jak się spało?
Sile nie odpowiedziała.
Nie miała ochoty tłumaczyć niezbyt ogarniętej i chętnej do plotek służce wizji, która nadal kotłowało się w jej głowie razem z wieloma, kłopotliwymi pytaniami.
- Aż tak źle było? – spytała cicho, stawiając tacę na niewielkim stoliku.
Dziewczyna skrzywiła się, ale nie poprawiła jej toku myślenia.
W zasadzie trochę prawdy w tym było.
- Zamiast pytać mnie o głupoty, lepiej powiedziałabyś mi jaki jest dziś rozkład zajęć – mruknęła w końcu, sięgając po filiżankę z herbatą.
- Na razie śniadanie, kąpiel i audiencja – odparła Min, kompletnie nie zrażona tonem głosu swojej pani.
- Nic więcej?
- Królowa kazała wykonać wam tylko te trzy rzeczy.
- O! Czyżbyśmy mieli dzień dobroci dla zwierząt? – Sile była wyraźnie zaskoczona.
- Nie mam pojęcia – służka wzruszyła ramionami i zaścieliła pospiesznie łóżko – Może, to przez ten zbliżający się zjazd?
- Zjazd? – Sile poruszyła się niespokojnie w fotelu.
- Tak panienko – Min kiwnęła głową – Zjazd Wilków, który ma się odbyć w przyszłym tygodniu. Nie wiedziałaś?
Jej mina mówiła sama za siebie.
- Co wiesz jeszcze na ten temat?
- Nie za wiele… - dziewczyna westchnęła – Tylko tyle, że przybędą do nas najsilniejsi przedstawiciele wilczych klanów. Najpierw nastąpi uroczysty hołd, a potem będą debatować nad jakimś sojuszem…
Sile zmarszczyła brwi.
Sojusz…?
Kiedy wilki przyjeżdżały do rezydencji aby debatować nad czymkolwiek zawsze robiła się awantura nie z tej planety. Eiri starym zwyczajem obiecywała wiele, ale nie należała do najsłowniejszych. Poza tym z całego swojego podłego do dna serca nienawidziła wilkołaków, więc od lat rzucała im kłody pod nogi. Przez to, ona - Sile, niejednokrotnie wysłuchiwała, siedząc w ojcowskim gabinecie, żali uciskanych i próśb o pomoc lub ingerencję. Na nic to jednak się zdawało. Ojciec nie miał już swojej władzy. Był bezradny i w zasadzie błąkał się między tymi problemami jak dziecko we mgle.
- A znana jest jakaś konkretna liczba przybywających? – spytała po chwili.
- Kira wspominała coś o lokowaniu gości w Leśnym Pawilonie….
Sile przymknęła oczy.
Leśny Pawilon miał sens, jeśli oczywiście rachunki jej nie myliły.
Klanów, które pozostały przy Pandemonium i Gehennie pozostało niewiele ponad pięćdziesiąt – zatem ponad setka przyjezdnych.
Marny wynik, zważywszy, że stare zapisy, które niepostrzeżenie kiedyś przeczytała w gabinecie ojca mówiły o ponad stu, wilczych klanach i tyleż samo innych istot ciemności.
- Czy to już wszystkie wieści? – spytała w końcu porzucając rozmyślania polityczne.
Zaczynała boleć ją od tego głowa.
- Tak.
- W takim razie pora na kąpiel… - mruknęła podnosząc się z fotela i kierując swoje kroki do balii schowanej za wysokimi, czarnymi parawanami. Woda, zgodnie z jej przewidywaniami była już gorąca, więc pospiesznie zrzuciła z siebie ubrania i zanurzyła w niej.
- Mam wam pomóc umyć włosy, panienko? – spytała zza parawanu Min.
- Nie. Możesz na razie iść – odparła – Przyjdź kiedy nadejdzie czas audiencji.
- Wedle rozkazu – dziewczyna skłoniła się i razem z jej brudnymi ciuchami opuściła pokój.
Znów zrobiło się cicho.
*
Kończyła właśnie zaplatać swoje włosy we francuski warkocz, gdy do pokoju weszła Min w asyście jakiegoś nieznanego jej strażnika.
- Pora udać się na audiencję, wasza książęca mość – służka skłoniła się dziewczynie przesadnie głęboko.
- Idę…idę…. – mruknęła Sile zaciskając całość złocistą, misternie grawerowaną spinką – tunelem.
- A makijaż? – Min zatrzymała ją w pół kroku – Nie ma panienka nałożonego makijażu, jak na księżniczkę przystało…
- Myślę, że nie będzie mi dzisiaj potrzebny.
- Czemu panienka tak twierdzi?
Choćby dlatego, głupia krowo, że mój dzień kończy audiencja… mruknęła w myślach Sile. A to oznacza, że poza tradycyjnym zrzędzeniem, otrzymam za swoje „dobre sprawowanie” jakąś „uprzejmą” karę po, której makijaż nie będzie w ogóle widoczny. Poza tym lepiej żeby go tam nie było. Przynajmniej nie wda mi się żadne zakażenie …
- Pozwól, że zachowam to dla siebie – powiedziała jednak na głos.
- Jak tam sobie panienka życzy – Min wzruszyła ramionami – Zechcę jednak zwrócić wam uwagę, że jej królewskiej mości to się nie spodoba…
- Jakby mnie to obchodziło… – rzuciła przez ramię dziewczyna.
- Księżniczko!
- Chodźmy – dodała krótko, głosem nieznoszącym sprzeciwu – Dość już czasu zmarnowaliśmy na tę bezsensowną dyskusję.
*
W sali audiencyjnej tłoczyło się już całkiem sporo ludzi, gdy w końcu do niej dotarła.
- Wasza książęca mość… - rosły, ubrany w szare szaty wampir, o zniewalającym, szafirowym spojrzeniu oraz długich blond włosach ukłonił się jej głęboko – Cieszę się, że cię widzę. Królowa już czeka.
- Witaj Solarze – Sile dygnęła – Czyżbym się spóźniła?
- Nie – wampir pokręcił głową – O dziwo, jesteś na czas.
Tyle dobrego…
- Co to za zgromadzenie? – powiodła wzrokiem zebranych.
- Petenci do Królowej. Głównie przedstawiciele jakichś pomniejszych, wilczych klanów…
- Dużo ich – skwitowała – To przez nadchodzący Zjazd?
Solar zesztywniał.
- Skąd wiesz o Zjeździe?
- A co, nie powinnam?
Po jego minie zgadła, że tak.
- Dlaczego? – spytała chłodno.
- Rozkaz Królowej.
- W celu…? – dopytywała się.
- Eiri nie chce abyś brała w nim udział – szepnął jej do ucha –Myślę, że twoja obecność na zebraniu może zaszkodzić jej planom. Pamiętasz, co było dwa lata temu?
Pamiętała aż za dobrze.
To był ostatni raz gdy udzielono jej głosu. Sprawa dotyczyła sojuszy wilków z wampirami. Królowa pragnęła szeregu ograniczeń dla wilków, a ona, zamiast ślepo zgodzić się z nią zażądała równowagi. Przez tą różnicę w poglądach zjazd zakończyła potężna awantura, a ona, w „nagrodę” trafiła na ponad miesiąc do lochów.
Wzdrygnęła się mimowolnie na to wspomnienie.
- Nie przypominaj mi – mruknęła – Czyżby zanosiło się na wznowienie tamtych obrad?
- Nie wiem. Nawet mi Królowa wszystkiego nie powiedziała.
Sile spojrzała na wampira wyraźnie zaskoczona.
Odkąd tylko pamiętała, Solar był zaufaną, prawą ręką oraz cieniem Królowej. Mimo, że do końca nie zgadzał się z pewnymi posunięciami swej pani, wykonywał bez mrugnięcia okiem każde jej polecenie. Nigdy nie zdarzyło mu się zawieść.
Skoro jednak Eiri i jego nie dopuściła do tych informacji, coś musiało się wydarzyć.
- Popadłeś w niełaskę? – spytała najciszej jak potrafiła.
Solar pokręcił głową.
- Więc dlaczego?
- Nie mam pojęcia – wampir westchnął – Ale zamierzam się dowiedzieć.
Sile uśmiechnęła się.
Podobnie jak ona, nie poddawał się niczemu i nikomu.
Lubiła go za to.
- Zmieniając temat… - Solar wyrwał ją z zamyślenia – Słyszałem, że Biały zawalił…
Dziewczyna odruchowo schowała twarz w ręku.
Plotki rozchodziły się w tempie ekspresowym.
- Czy w tym pałacu, jest jeszcze ktoś, kto o tym nie wie? – spytała zrezygnowana.
- Nie sądzę – wampir uśmiechnął się, po czym spoważniał – Marginesem mówiąc, czy to prawda, że mimo aresztu domowego, opuściłaś pokój?
Sile zesztywniała.
- A więc i to wiadomo?
- Tylko Białemu, tobie, mnie i…
- Królowej… - dokończyła.
- Tak – powiedział po chwili – Eiri jest na ciebie zła i nie sądzę, żeby puściła ci to płazem.
- Nie pierwszy to i nie ostatni raz – dziewczyna przewróciła oczami.
- To prawda, ale radziłbym być ostrożnym – odparł poważnie – Ostatnio Królowa nie jest sobą. Ciężko przewidzieć jej następne ruchy…
Sile kiwnęła głową na znak zrozumienia.
Z ogniem się nie igrało.
- A teraz chodźmy – dodał głucho – Królowa wzywa…
*
Pani Pandemonium już na nich czekała.
Rozparta w tym swoim ręcznie rzeźbionym, złotym tronie, spoglądała z wyższością na wszystko dokoła z nimi włącznie.
Właściwie, to się temu nie dziwiła.
Gdyby, jak ona, miała trochę ponad metr sześćdziesiąt wzrostu, nieproporcjonalną figurę, mały biust, lekko zmarszczoną skórę, klapnięte włosy i kompletny brak gustu, z pewnością też by uprzykrzała życie wszystkim dokoła.
- Przyprowadziłem Sile, moja Królowo – Solar przyklęknął przed tronem.
Sile poszła w jego ślady.
Wolała nie wszczynać awantury przy gościach. I tak miała już dość kłopotów.
- Dziękuję Solarze – rzuciła beznamiętnie Eiri, po czym zwróciła się do niej – Witaj, moja droga córko…
- Bądź pozdrowiona, Królowo – odparła Sile, nie podnosząc głowy.
- Powstań.
Posłusznie podniosła się z kolan.
- Solarze, wyproś petentów. Audiencja została zakończona.
- Tak, pani – zgiął się w pokłonie i rzucił do zebranych kilka słów.
Podniosła się wrzawa, ale co do jednego petenci opróżnili salę.
Została tylko ich trójka.
- Czy wiesz, dlaczego zostałaś wezwana? – jej głos przybrał ostrą nutę.
- Mogę się jedynie domyślać, pani – odparła.
- Domyślać, hę? – rzuciła. Jej duże, bursztynowe oczy, zalśniły niebezpiecznie.
- Tak.
- A więc powiem ci, dlaczego – powiedziała podnosząc się z miejsca – Po pierwsze, swoimi czynami splamiłaś honor mojego Generała…
To on go jeszcze ma? zakpiła sobie w myślach Sile.
Mówienie pewnych rzeczy na głos było w obecności Królowej dość niebezpieczne.
- Po drugie… - kontynuowała – Złamałaś świadomie nałożony przeze mnie rozkaz. Opuściłaś swój areszt bez strażnika oraz mojej zgody. Tym samym ugodziłaś we mnie, a nie tak cię wychowałam…
Wychowałam? Dobre sobie… Chciałaś chyba powiedzieć „terroryzowałam”…Sile miała ochotę się skrzywić na ten potok bzdur. Powstrzymała się jednak.
- Co masz na swoje usprawiedliwienie? – spytała w końcu.
- Nie będę się usprawiedliwiała – powiedziała spokojnie – Żadne wyjaśnienie i tak niczego nie zmieni...
Eiri spojrzała na nią bacznie.
- Nie zamierzasz się bronić przed karą którą dla ciebie przygotowałam?
Sile omal nie parsknęła śmiechem.
- Nie – mruknęła – Przed twoją karą nie ma ucieczki.
Brwi Królowej niebezpiecznie zmarszczyły się.
- Czyżbyś właśnie mi zasugerowała, że jestem bezduszną tyranką? – spytała prostując się.
- To twój wniosek – Sile wykrzywiła usta - Nie mój.
- Sugerowałaś….
- Niczego nie sugerowałam – przerwała jej dziewczyna. W zasadzie grób i tak miała już wykopany. Pytanie tylko jak głęboki – Przekaz był prosty, a że zrozumiałaś go opacznie to wyłącznie twoja własna wina…
Królowa poderwała się ze swojego tronu, wyraźnie rozwścieczona jej słowami.
- Coś ty powiedziała? – warknęła na tyle groźnie, że Solar, stojący za tronem zamarł w kompletnym bezruchu.
- To co słyszałaś – odparła zimno Sile – O ile też i na słuch ci nie padło…
Te słowa najwyraźniej przelały czarę goryczy, bo Królowa, w dzikiej furii dopadła jej i złapawszy mocno za szyję, uniosła w górę.
- Jesteś mocna w gębie, wiesz? - rzuciła chrapliwie. Najwyraźniej z trudem powstrzymywała się aby nie złamać jej karku – Zupełnie jak Yukari…
Yukari…? Sile poruszyła się niespokojnie na dźwięk tego imienia. Nie znała go, a mimo wszystko brzmiało ono całkiem znajomo.
- Ciekawe czy jesteś równie silna co ona… - mruknęła ciskając dziewczyną w tył.
Sile zarzęziła i zakrztusiła się haustem świeżego powietrza.
- Wstawaj! – zażądała.
Posłusznie podniosła się z podłogi.
Zmiażdżone gardło uniemożliwiało na razie jakiekolwiek mówienie, więc komentarze i pytania musiały zaczekać.
- Solarze – Królowa zwróciła się do wampira tonem nie znoszącym sprzeciwu – Przynieś miecze.
Mężczyzna w milczeniu przyniósł broń i podał każdej po jednym.
Sile przyjrzała się swojemu bacznie.
Wyglądał na wiekowy.
Miał klasyczną, oplecioną jedwabnym, bladoczerwonym i różowym sznurem tsukę oraz misternie wygrawerowaną tsubę z motywem kwitnącej wiśni. Ostrze mimo, że ktoś wypolerował je na błysk, wciąż pachniało przelaną przed laty krwią.
Był piękny ale i diablo niebezpieczny.
- Zaczynajmy – zakomunikowała Królowa rzucając się do przodu.
Szczęknęło żelazo.
- Niezłe sparowanie – rzuciła słodko, aż dziewczynie wykręciło żołądek.
Tu nie było czego chwalić.
Sile od początku wiedziała, że cięcie będzie banalnie proste.
Królowa dopiero się rozgrzewała.
Czuła to.
- Zmęczona? – spytała po kolejnej wymianie, jakże ugrzecznionych ciosów.
Sile zaprzeczyła, przybierając jednocześnie raczej znudzony wyraz twarzy.
- Nudzi cię ta dziecinada?
Potaknięcie.
- To może spoważniejemy? – zachichotała, po czym przybrała luźną pozycję.
Sile zmarszczyła brwi.
Znała to stadium i wiedziała doskonale co to oznacza.
Królowa z lekkością odbiła się od podłogi i zniknęła.
Dziewczyna zamknęła oczy, przygotowując jednocześnie blok.
- Tu jestem! – zaśpiewała Królowa, wyprowadzając cios z góry.
Sile odbiła go wprawnie, ale to był błąd.
Uderzenie w skroń, które nadleciało sekundę później, posłało ją na podłogę.
Zawyła, jednak nie wylegiwała się na ziemi zbyt długo.
Wściekła, w prędkim piruecie, cięła płasko.
Po twarzy Królowej potoczyło się kilka gęstych, krwawych kropel.
- Zraniłaś mnie… - Eiri spojrzała na krew na swoich palcach i obdarzyła ją pełnym nienawiści spojrzeniem – Zapłacisz mi za to, Sile…
Sile uśmiechnęła się paskudnie.
Wiedziała o tym od samego początku, teraz tylko musiała zaczekać spokojnie na kolejny ruch.
Królowa wykonała zgrabny młynek mieczem i ruszyła przed siebie powolnym, kocim krokiem.
Nie spieszyła się.
Sile zamarła.
Nie wiedzieć czemu, nagle poczuła się niczym ofiara, którą drapieżca powoli zaczął osaczać.
To nie było normalne.
- Boisz się – stwierdziła Królowa nie zmieniając tempa – Czuję to…
Sile potrząsnęła głową, chociaż to co mówiła Eiri było prawdziwe.
- Nie oszukasz mnie, Śnieżynko – powiedziała unosząc w górę miecz – Nie oszukasz swojego przeznaczenia…
A potem wszystko zalał mrok.
5.
Ktoś zapukał cicho do drzwi.
Kurogane ziewnął przeciągle i uwolnił się z silnego uścisku Yuki, która pochrapywała cicho, szczelnie owinięta kołdrą.
- Proszę! – zawołał niezbyt głośno.
Drzwi skrzypnęły, a w progu, pojawiła się wysoka, srebrnowłosa kobieta o niezwykle intensywnie złotych oczach. Ubrana była w bladoróżową, elegancką suknię z gorsetem.
- Wasza wysokość… - ukląkł pospiesznie na podłodze.
- Wstań Czarny – powiedziała miękko mimo, że cała jej aparycja wręcz mroziła – Przyszłam tylko zobaczyć co ze Śnieżynką.
- Śpi – powiedział, zerkając kątem oka na dziewczynkę, której najwyraźniej żadne odgłosy nie przeszkadzały w drzemce – Chcecie pani, abym ją obudził?
- Nie. Nie trzeba – odparła podchodząc do łóżka – Jak się czuje?
- Ma gorączkę, ale do rana powinna minąć.
Kobieta skinęła głową i przyłożyła swoją lodowatą dłoń do czoła córeczki.
- Przykro mi, że to na ciebie zawsze spada obowiązek troszczenia się o nią kiedy my z Królem nie mamy na to czasu – powiedziała po chwili.
- Dla mnie to zaszczyt zajmować się księżniczką.
- Przecież ona jest jak wrzód na tyłku…
- Nawet jeśli, to mi ten „wrzód” nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, nawet bardzo go lubię… - odparł z uśmiechem chłopak.
- Lubisz?
- No tak…
- Ją jako ją czy może jak… siostrę?
Kurogane zamyślił się.
- A co, jeśli jest trzecia opcja? – spytał poważnie.
Oczy królowej rozszerzyły się w geście zaskoczenia.
- Chcesz mi powiedzieć, że ty, ją…?
- Wiem, że to niezbyt moralne i w ogóle nie powinienem o tym myśleć, ale tak - kocham tą małą diablicę, chociaż ona może sobie z tego nie zdawać sprawy – westchnął.
Kobieta przez moment milczała zaszokowana tym wyznaniem.
- Ile to trwa?
- Odkąd skończyła dziesięć lat, czyli będą już trzy lata… – powiedział cicho.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? – spytała, ale w jej głosie nie było pretensji – Przecież podarowałabym ci ją na twoją Panią i byłoby po sprawie.
- Chcę na nią zaczekać – odparł – Jest jeszcze za młoda aby nazwać właściwym imieniem uczucia do mnie…
- Jednym słowem – nie chcesz jej do niczego zmuszać, ani stawiać przed faktem dokonanym tak?
- Dokładnie.
- Rozsądna myśl – królowa potaknęła – Ale czy aby nie za obciążająca?
- Nic mi nie będzie.
- A co jeśli ona w końcu pokocha kogoś innego?
- Mówi się trudno – Kurogane westchnął.
- To będzie bolesne…
- Lepszy ból, niż patrzenie jak się męczy – odparł spokojnie – Poza tym chcę aby była szczęśliwa. Jej szczęście jest moim szczęściem.
Królowa milczała przez chwilę ważąc każde słowo chłopaka.
- Jesteś tego pewien? – spytała w końcu.
- Absolutnie.
- Dobrze - kiwnęła głową i sięgnęła po woreczek, który zawsze nosiła przy pasku – W takim razie dam ci to...
- Co to takiego? – spytał odbierając go od niej.
- Symbole Przynależności – rzekła spokojnie – Te, które zakłada Pani i jej Wilk w czasie uroczystego połączenia więzi i krwi.
Kurogane omal nie upuścił sakiewki.
- Nie mogę ich wziąć! Przecież to będzie jednoznaczne z…
- Nie – przerwała mu – Nie będzie.
- Dlaczego?
- Bo na razie nie reagują.
- A muszą?
- Tak – wyjaśniła królowa – To magiczne przedmioty, które wiedzą kto komu jest przeznaczony.
- Jak to poznać?
- Zaczną zmieniać kształty. Poza tym powinny również pojawić się imiona…
- Czyli mam ich wypatrywać?
- Nie. Zapomnij o nich. Same dadzą ci znać.
- To co mam robić?
- Czekać – królowa uśmiechnęła się nieznacznie.
- A co jeśli, to nie moje imię się tam pojawi?
- Symbole znikną.
- Tak po prostu?
Potaknęła i ruszyła ku drzwiom.
- Pani?
- Tak, Czarny?
- Dziękuję…
- Nie dziękuj mi – rzuciła przez ramię – To był rozkaz.
- W takim razie, postaram się was pani, nie zawieść…. – rzekł oficjalnie przyklękując przed kobietą.
- Mam nadzieję Czarny… mam nadzieję…
6.
Obudził ją ból, który niespodziewanie szarpnął całym jej ciałem.
Odruchowo spróbowała zwinąć się w kłębek, ale nie dała rady. Jej ręce oraz nogi krępowały ciężkie, żelazne kajdany.
Nie musiała otwierać oczu żeby wiedzieć gdzie jest.
- Nie ruszaj się – rozległo się niespodziewanie tuż nad nią – Jesteś w kiepskim stanie…
- Solar… - wyszeptała chrapliwie – Co mi…?
- Królowa trochę przesadziła.
Przesadziła… Sile miała wielką ochotę skrzywić się na te słowa, ale nie dała rady. Dobre sobie…
- Konkrety proszę.
- Jak sobie życzysz… - wampir westchnął - Masz cztery połamane żebra, odbite nerki, solidny wstrząs mózgu, krwiaka na czole, połamane kostki, naruszone nadgarstki, masę stłuczeń i głęboką ranę przez całe plecy…
- Dlaczego pamiętam tylko uderzenie w głowę?
- Bo po tym jak drasnęłaś twarz Eiri, ta znokautowała cię przy wykorzystaniu hipnozy – wyjaśnił - Zanim ostatecznie upadłaś na podłogę, zdążyła cię jeszcze ciąć w plecy i stłuc na kwaśne jabłko…
- Pięknie… - mruknęła – Coś jeszcze?
- Byłaś nieprzytomna przez tydzień, jeszcze dzień i zacząłbym się martwić.
- Hola! Nie tak łatwo mnie zabić…
- Na twoim miejscu, wstrzymałbym się z tego rodzaju wypowiedziami – westchnął – Zważywszy na fakt, że Królowa nie wykorzystała całej swojej siły gdy cię lała …
Sile wzdrygnęła się.
- Nie?
- Nie.
- Dlaczego?
- Gdyby faktycznie włożyła w to całą swoją energię zostałaby z ciebie tylko mokra plama – w głosie Solara przebrzmiewało napięcie – Jednak nie może cię zabić. Przynajmniej nie teraz…
- Czyżbym była jej do czegoś potrzebna?
- To możliwe.
Zapadło na moment milczenie.
- Powiedziałeś, że byłam nieprzytomna przez tydzień… – mówienie nadal sprawiało jej problem – A zatem zjazd…
- Już się rozpoczął – dokończył.
- Cholera…
- Chciałaś przy tym być?
- Nie do końca… - burknęła rumieniąc się – Chciałam spotkać się z tatą…
- Z Królem? Po co?
- Mam do niego kilka pytań…
- To coś istotnego?
Sile kiwnęła głową.
- W tym stanie nie dasz rady – powiedział szczerze – Zresztą, twój organizm nie chce się zbytnio regenerować.
- Wiem, mimo wszystko muszę… - nacisnęła – To ważne…
Solar westchnął.
- Mogę wstrzyknąć ci mutagen, dzięki któremu zregenerujesz większość uszkodzeń…
- Ale?
- Twój organizm może go nie przyjąć.
- A jak przyjmie?
- To będziesz w stanie wyjść na górę.
- Pod strażą?
- Bez straży – odparł – Eiri cię ułaskawiła. Przynajmniej na razie…
Sile nie wiedziała czy cieszyć się czy wietrzyć spisek.
Królowa była nieprzewidywalna.
- A co ze zjazdem?
- Podejrzewam, że będziesz mogła wziąć udział – mruknął szykując zastrzyk – Rzecz jasna, pod warunkiem absolutnego zakazu ingerencji.
- Tyle dobrego…
- Pasuje ci to?
- Na razie wystarczy.
- Na razie…? – wampir zmarszczył brwi – Sile, ty chyba nie myśli o tym żeby znów podpaść Królowej, co?
- Dopóki mnie nie sprowokuje, będę cicho.
- To może jednak nie dam ci tego zastrzyku…
- Solarze… - ton jej głosu przybrał ostre brzmienie.
- Żartowałem… - mruknął i wbił igłę w jej ramię – Przygotuj się…
Skinęła głową, zaciskając przy tym mocno dłonie.
Szarpnęło jej ciałem stosunkowo gwałtownie. Ból, regenerujących się kończyn, raz po raz wyrywał z gardła dziewczyny wrzask, aż w końcu zaczęła tylko kwilić niczym ranione czymś dziecko.
- Zaraz będzie po wszystkim… - Solar, który najwyraźniej stał gdzieś obok przyłożył chłodną dłoń do jej rozpalonego czoła – Wytrzymaj… Śnieżynko.
Sile otworzyła oczy i spojrzała na wampira wyraźnie zaskoczona.
Śnieżynko…? pomyślała.
Przecież tak nazywała się ta dziewczynka z jej wizji, a przynajmniej tamta srebrnowłosa kobieta tak do niej mówiła.
Śnieżynka.
Czyżby tu chodziło o nią?
- Wszystko w porządku, Sile? – Solar popatrzył na nią zaniepokojony.
Nie mogła mu powiedzieć.
- Tak… - mruknęła – Zawiesiłam się na moment…
- Jak się czujesz?
- Bywało lepiej, ale nie mogę narzekać… - odparła przekręcając ciało z pleców na bok – Pomożesz mi zejść?
W ułamku sekundy oswobodził ją z łańcuchów i postawił na podłodze.
Zachwiała się.
- Dasz radę iść sama? – spytał widząc pierwsze, nieudolne próby przejścia paru metrów przez Sile.
- Nie bardzo. Będę potrzebowała twojej pomocy…
- Chcesz na barana czy mam nieść cię jak księżniczkę?
Dziewczyna spłonęła rumieńcem.
- Wystarczy, że wspomożesz mnie swoim ramieniem.
- Tylko tyle? – zażartował przerzucając sobie jej rękę na ramię.
- Tak – burknęła, po czym ponagliła go – Chodźmy już…
*
Było już późne popołudnie gdy opuścili w końcu piwnicę.
Sile szła niepewnie, przy czym potykała się i przewracała na przemian.
- Na pewno nie chcesz być niesiona? – spytał Solar, gdy znowu próbowała zebrać się z powrotem na nogi – To chodzenie nie idzie ci zbyt dobrze…
- Na pewno… - odparła krótko – To wina zmęczenia…
- Tym bardziej powinnaś się dać.
Ofuknęła go tylko w odpowiedzi, ale zapłaciła za to kolejnym potknięciem.
- Cholera jasna! - warknęła wyraźnie rozwścieczona całą tą sytuacją – W życiu nie dojdę do swojego pokoju w tym stanie!
- Mówiłem ci…
- Och, cicho bądź Solarze! – burknęła.
- Panie Solarze! – przerwało im nawoływanie gdzieś z głębi korytarza – Panie Solarze!
- Tu jestem! – odpowiedział wampir, zaś na horyzoncie zamajaczył im strażnik.
- Dobrze, że was znalazłem! – westchnął i ukłonił się głęboko Sile – Pani… witajcie!
- Czołem – odparła – Po co wam Solar?
- Królowa go szuka, wasza wysokość – odparł szybko wojownik – Jest jej potrzebny.
- Do czego? – spytał już sam zainteresowany.
- Nie wiem. Kazała was znaleźć i zabrać do jej prywatnych pokoi…
- Już idę… - mruknął po czym spojrzał na dziewczynę – Sile?
- Dam sobie radę – uwolniła się spod jego ramienia.
- Na pewno?
- Tak – fuknęła i chwiejnym krokiem weszła do ogrodu – Tylko trochę odpocznę…
Wampir najwyraźniej nie podzielał jej zdania, ale miał nóż na gardle.
- Jakby się coś działo, wołaj o pomoc, dobrze?
- Tak mamusiu – rzuciła przez ramię – A teraz spadaj… Królowa cię potrzebuje…
Solar skinął głową i ruszył pospiesznie za strażnikiem.
Odczekała aż zniknie w korytarzu, po czym pozwoliła swemu nieposłusznemu ciału zwalić się pod starą wiśnię.
Osiągnęła swój limit.
Musiała odpocząć.
7.
Kurogane ziewnął i przeciągnął się aż zatrzeszczały mu stawy.
Drzemka, którą uciął sobie, na solidnym konarze, starej wiśni najwyraźniej przeciągnęła się, bo słońce powoli chyliło się ku zachodowi.
Pora wracać do siebie… pomyślał przysiadając okrakiem na gałęzi i drapiąc się odruchowo po głowie. Jak się spóźnię na kolację, staruszek znowu będzie zrzędził…
Na raz jednak, z sennego odrętwienia wyrwał go szelest trawy, a potem głuchy łoskot.
Zaskoczony tym faktem rozejrzał się po ogrodzie i zdębiał.
Pod drzewem na którym akurat siedział, leżała jakaś skulona postać.
- Hej tam na dole! – zawołał – Wszystko w porządku?
Żadnej reakcji.
Zaniepokojony tym faktem Kurogane zeskoczył wprawnie z gałęzi i opadł miękko obok skulonej w trawie osoby.
- Hej… - zaczął, ale niespodziewanie głos zamarł mu w gardle.
Postacią, która bezwładnie spoczywała teraz na ziemi była młoda, na oko dziewiętnastoletnia dziewczyna o niespotykanie długich, ognistorudych włosach zaplecionych w ciasny warkocz i dobrze obdarzonym ciele. Miała śliczną twarz, której połowę szpecił niestety sporych rozmiarów krwiak. Reszta również pozostawiała - mimo swego uroku - wiele do życzenia. Na długiej szyi widniały wyraźne ślady po brutalnym duszeniu, zaś nadgarstki – złamaniu. Obnażone plecy pokrywała natomiast zaschnięta, krwawa skorupa.
Musiała być też długo katowana, bo ubrania przesycone były zapachem starego potu oraz brudu.
O jasna cholera… pomyślał przerażony całym tym obrazem. Jej potrzebna jest natychmiastowa pomoc!
- Hej, ty tam! – krzyknął do strażnika, który akurat przechadzał się nieopodal – Chodź tu natychmiast!
- Coś się stało, panie? – spytał wojownik podchodząc bliżej.
- Potrzebny mi medyk. Natychmiast! – powiedział szybko.
- Nie wyglądacie na chorego… - mruknął w odpowiedzi.
- Nie dla mnie idioto! – Kurogane warknął wskazując leżącą w trawie nieznajomą – Dla niej!
Strażnik rzucił okiem na dziewczynę, po czym zamarł.
- Bogowie… toż to panienka! – wyjąkał i zerwał się do biegu – Zaczekajcie tu z nią panie! Zaraz sprowadzę medyka!
Panienka? Kurogane zerknął zaskoczony na rudowłosą.
Długo jednak w tym stanie nie trwał, bo niby spod ziemi, tuż obok niego wyrósł niebieskooki, jasnowłosy wampir.
Chłopak zmarszczył nos.
Nieznajomy pachniał seksem oraz ziołami w taki zestawieniu, że aż zakręciło mu się w głowie.
- Odsuń się wilku – powiedział chłodno mężczyzna, nawet nie spoglądając na niego – Mój zapach może zaszkodzić twemu niezwykle wrażliwemu węchowi…
- Skąd wiesz, kim jestem? – Kurogane odsunął się nieznacznie w tył.
Wampir jednak nie odpowiedział.
- To ty ją znalazłeś? – spytał spokojnie.
- Tak – odparł Kurogane - Zobaczyłem ją, leżącą w trawie i zaalarmowałem strażnika. Sądząc po ranach jest w raczej kiepskim stanie…
- Kiepskim stanie? – usta wampira wykrzywił głupkowaty uśmiech – Ona?
Kurogane żachnął się, widząc reakcję przybysza.
- Widziałeś jej rany? - spytał
- Tak – wampir kiwnął głową – Jednak uwierz mi wilku, widziałem tę małą już w gorszym stanie.
Chłopak spojrzał na niego z mieszaniną zaskoczenia i zdziwienia.
- To w JAKIM stanie ona teraz jest?
- Stanie? – wampir skrzywił się - Ona najnormalniej w świecie śpi.
Na dowód tego, w milczeniu pochylił się nad dziewczyną i poklepał ją po policzku.
- Sile… - przemówił gdy klepanie nie przyniosło skutku – Sile, psia mać!
Dziewczyna poruszyła się i uchyliła jedno oko. Było barwy roztopionego srebra.
Kurogane zamarł z wrażenia.
Skąd on znał to spojrzenie?
- Solar… - wymruczała zamykając je z powrotem – Czego chcesz?
- Wstawaj, mała.
- Spadaj… - stęknęła przekręcając się na bok.
Solar najwyraźniej nie miał nastroju na pyskówkę, bo niespodziewanie złapał ją za warkocz i szarpnął w górę.
- Coś mówiłaś? – spytał najspokojniej w świecie.
- Już… już… - burknęła, niezgrabnie gramoląc się na nogi – Możesz łaskawie, puścić moje włosy? Ból bólem, ale nie mam w planach przedwcześnie wyłysieć…
Kurogane przyglądał się tej scenie w wyraźnym osłupieniu.
- A to kto? – Sile niespodziewanie, skierowała swoje zaspane spojrzenie na chłopaka.
- Twój wybawiciel – Solar skrzyżował ręce na piersiach – Ten młody wilk znalazł cię niezbyt przytomną pod drzewem i zaalarmował mnie o tym.
- Ach… - dziewczyna podrapała się po swojej rudej czuprynie i kiwnęła mu głową – Dzięki!
- Nie ma…sprawy – odparł zupełnie zbity z tropu młodzieniec.
- Sile, czas na nas… - powiedział niespodziewanie Solar – Lecisz przez ręce…
- Aha… - wymruczała.
- Dasz radę iść?
- Nie bardzo..
- Mam cię wziąć na ręce czy chcesz na misia koalę?
- Na koalę… - wymamrotała wdrapując mu się na plecy – Jakbyś mnie niósł na księżniczkę… to by nas… oskubała żywcem…
- Racja – potaknął, po czym zmartwiał – Sile…?
Dziewczyna nie odpowiedziała.
- Zasnęła – stwierdził Kurogane.
Solar westchnął.
- Czułem, że tak będzie…
- Mam wam, pomóc panie?
- Nie trzeba – wampir pokręcił głową i poprawiwszy sobie dziewczynę na plecach ruszył przed siebie – Poza tym, sądzę, że powinieneś już wracać do Leśnego Pawilonu. Pałac po zmroku nie jest najbezpieczniejszym miejscem, zwłaszcza dla młodych wilków..
- Wiem o tym, wampirze – rzucił.
Solar przystanął zaskoczony.
- Wiesz? – spytał, odwracając się do chłopaka, ale tego już nie było.
Ogród był pusty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Dragon_Warrior
God Emperor
Dołączył: 25 Lut 2006
Posty: 8790
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:58, 10 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
to rozpisz mi jak dokładnie te działy widzisz to jeszcze dziś postaram się je porobić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Double_K
evul chef
Dołączył: 09 Cze 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:12, 10 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
1. Opowiastki - najkrótsze formy
2. Opowiadania - wiadomo krótkie bądź dłuższe ale skończone twory
3. Powieści - tego chyba tłumaczyć nie trzeba
4. Poezja / teksty piosenek / etc. - tu też
5. Inne - czyli taki misz masz
6. Sekcja konkursowa - konkursy, ogłoszenia konkursowe
to chyba najczytelniejsze
opinie będą pod zamieszczanymi pracami bo co za dużo drobnych to potem zbyt ciężka kieszeń
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Double_K dnia Nie 21:14, 10 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Dragon_Warrior
God Emperor
Dołączył: 25 Lut 2006
Posty: 8790
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:18, 10 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
powieści to może sobie darujemy póki co ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|